czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział: 2.

ROAH: Ziomuś musi być pierwszy rozdział krótszy, aby rozdział kolejny był dłuższy. Po przedni miał dwie strony, ten ma cztery ;).
Roxan: Za ten rozdział pewnie mnie udusisz :D..

Anonimowy: Dziękuje za zwrócenie mi uwagi na wszystkie błędy xD + opowiadanie dzieje się po Iron Man III, a pomiędzy Thorem II oraz Kapitanem  Amerykom: Zimowym żołnierzem, jak słusznie zauważyłaś, Bucky żyje i nie. To nie jest przypadek xD.


Rozdział: 2. – Wina..
            Nie całe piętnaście i pół godziny później Tony siedzi na łóżku i rozmyśla nad prezentem gwiazdkowym dla Pepper i w cale NIE kupuje jej drugiego ogromnego miśka. Po prostu… nie ma ani czasu, ani pomysłu na prezent, a zdenerwowana Pepper to widok bezcenny.
            Pepper nie ma w Stark mansion, jest na zebraniu, więc Tony może zjeść śniadanie w łóżku. Jest z tego powodu bardzo zadowolony.
            Przeglądając papiery i jedząc bezglutenowe gofry z konfiturami; Tony nie zwraca uwagi na włączony telewizor, w którym leci coś interesującego. Jednooko jego komputera przemawia do niego kilkukrotnie, ale Tony jedynie mu odpowiada „Nie teraz Jarvis”, więc jego komputerowy majordomus rezygnuje po trzecim razie.
–          Jarvis, sprawdziłeś moją zbroje? – Pyta nagle Tony czując jak drżą mu jego własne ręce. Po chwili Tony zaczyna mieć jeden z silniejszych jak dotąd ataków paniki.
–          Oczywiście Sir, wszystko działa. – Odpowiada mu komputer.
Oddech Tony’ego przyspiesza i zaciska dłonie na włosach, prawie wyrywając je sobie z głowy.
–          Dawaj ją tu! – Krzyczy, pośpiesznie i niemalże płacze. Ukrywa twarz w dłoniach, a następnie rusza ustami w słowach: „Szybciej! Szybciej!”. Trwa to mniej więcej kilka sekund nim jego zbroja do niego przylatuje. Tony w tym czasie, widzi portal i zaczyna się bać jeszcze bardziej. Widzi Lokiego pochylającego się nad ciałem jego ukochanej Pepper! Kobieta się wykrwawia. To trwa zaledwie ułamek sekundy nim Tony spanikowany mruga oczami. – Jarvis, co z Pepper….?! – Wrzeszczy przerażony.
–          Sir, próbuje to Panu przekazać po raz czwarty… – Mówi nie pewnie jego A.I. – Panna Pepper, jest ranna. – Tony jest w takim szoku, że nie może tego przez pierwszą sekundę zrozumieć, ale po chwili to do niego dociera. – Sir… to Hydra, Pan Rogers, też już tam jest.
–          Następnym razem postaraj się bardziej! – warczy, a jego sztuczna inteligencja, która nie do końca jest taka sztuczna, po prostu mu przytakuje słowami „tak jest sir!”. – A i powiedz Kapitanowi, że też już lecę, Jarvis…
***
            Plac, na jakim przychodzi mu walczyć z Hydrą wygląda jak pogorzelisko. Wszędzie dosłownie, wszędzie walają się trupy, albo coś się pali, albo wciąż wybucha. Tony znajduje sobie kawałek ziemi, na której może dosłownie kilka sekund stanąć. Stark już zaczyna swój monolog, że jeżeli ktoś tknął jego ukochaną Pepper chodź by koniuszkiem paznokietka, to obiecuje danej osobie długą i bardzo bolesną śmierć!
Tony słyszy krzyki, gdzieś nie daleko siebie, a chwilę później w tamtym kierunku mkną już pociski, z jego zbroi. Iron Man zauważa Kapitana, który skampia się w ostatniej chwili w rogu jednego z dawnych pomieszczeń i stara się walczyć z Hydrą z ukrycia. Stark ponownie wystrzeliwuje pociski ze swojej zbroi. Tak… Tony pomaga walczyć kapitanowi i jak widać całkiem nie źle im idzie.
Ci cholerni złoczyńcy chcą się koniecznie dobrać do tyłka pewnemu mężczyźnie, który nosi mundurek z gwiazdką, i jak zwykle nic nie wnosi, prócz odrobiny dreszczu emocji oraz czymś na wzór cholernego uczucia satysfakcji.
–          Cóż jedni preferują damskie piersi, inni mają mini obsesje na punkcie niebieskich tyłków. – Mruczy człowiek w żelaznej zbroi NIEŚWIADOMIE do komunikatora między uderzeniami z repulsora, a uderzeniami z zaciśniętej pięści. Steve zerka na niego z niezrozumieniem, podczas powalenia dwójki żołnierzy naraz. Agenci złej organizacji po prostu się ze sobą zderzają, tworząc coś na wzór kreskówkowego mega uścisku zagłady. Cóż nikt nigdy nie mówił, że Hydra jest inteligentna, prawda?
Rogers stara się zrozumieć, co Stark ma na myśli, jednocześnie blokując kilka ciosów swoją tarczą. Po jakiejś chwili jednak dociera do niego co ten cholerny playboy chcę mu przekazać, przez co rumieni się mocno. Tony otwiera maskę dosłownie na kilka sekund, tylko po to i / aby puścić oczko Rogersowi. Steve, akurat blokuje, zamaskowanego mężczyznę z metalową łapą, a Tony wymierza mu prosto w twarz z repulsora i strzela. Mężczyzna odskakuje nim cel w niego trafia i ucieka, rozwalając przy okazji jeszcze kilka ścian swoją metalową łapą, na której, ramieniu widać czerwoną, pięcioramienną gwiazdę – symbol komunizmu.
***
            Steve jest wykończony walką, ale daje radę, a Tony traci bardzo szybko energię w zbroi co jest dosyć dziwnym zjawiskiem. Nagle obaj stają do siebie plecami, tylko po to, by rozbiec się w dwie strony. Tony strzela z repulsorów i innych działek, kapitan rzuca swoją tarczą oraz strzela w kierunku złoli.
            Naglę obaj widzą Zole, który uderza swoim wielkim, mechaniczno-komputerowym cielskiem o pewne drzwi w dosyć dziwny sposób. Wygląda to tak, jakby coś chciał otworzyć, ale ani Tony, ani Steve nie ma czasu na sprawdzenie tego, ponieważ przeciwników jest coraz więcej.
Anthony szybko waży ich szansę i stwierdza z przerażeniem, że nie dadzą rady, chyba, że użyje repulsora w jego klatce piersiowej. To, jednak wyładuje jego zbroje do zera. Cóż… Ryzyk-fizyk, myśli sobie, a kilka sekund później Tony odpala go i większość ludzi należący do „tych złych” zostaje pokonana, a Tony już wie, że jego zbroja osiągnęła limit.  Na całe szczęście Tony ma lżejszą wersje, więc może bez problemu się poruszać.
            Iron Man i Kapitan Ameryka otrzymują komunikat od S.H.I.E.L.D.u, aby się wycofali, bo oni się tym zajmą. Jednakże Stark przybywa tutaj w pewnym konkretnym celu! Musi znaleźć Pepper, do jasnej cholery.
            Agenci Hydry zaczynają się na całe szczęście wycofywać w momencie, gdy tarcza namierza ich położenie. I w ten sposób większość złych ludzi zostaje wyłapana.
–          Pepper! – Krzyczy Tony. – Pepper! – powtarza, gdy nagle widzi kobiece buty i nieco pogruchotane ręce wystające z pod gruzów. Iron Man wraz kapitanem Ameryką podbiegają do zgliszczy jednej ze ścian i odgruzowywują pokój. Tony jest przerażony widząc kilka rudych włosów. Gdy docierają do ciała, Stark już wie, że jest za późno, przez co chce mu się płakać.
            Tony upada na kolana i patrzy wstrząśnięty na kobietę, której to właśnie ciało jest zmiażdżone. Do oczu Tony’ego napływają łzy.
–          Coś ty głupia, narobiła… – Pyta martwego ciała i zdejmuje czerwoną, metalową rękawice tylko po to, by dotknąć chłodnego, naznaczonego teraz krwią, policzka. Jej rude włosy są lekko rozwichrzone. Po policzku Starka skapują łzy. Nie może w to uwierzyć. – Dlaczego tu przylazłeś? – Unosi głos w pełną wściekłości nutę, bez namysłu, atakując Amerykańskiego super żołnierza.
–          Tony… – Kapitan klęka obok płaczącego mężczyzny i oddycha kilka razy nim dociera do niego smutna prawda. Tony obwinia go o śmierć Pepper.
–          Przestań! – krzyczy na niego Stark.
–          Tony, nie wiedziałem, że ona tu będzie. Śledziłem Hydrę i natrafiłem na to miejsce… – Wzdycha i powtarza swoje słowa, które powiedział mu już kiedyś. – Pierwszy raz straciłeś żołnierza? – I nie mniej nie więcej sekundę później obrywa prosto w twarz od Starka. Nie mija nawet kilka sekund, a Rogers pluje krwią na bok. Czuje, że Stark jest wściekły i wie, lepiej by go nie denerwować. Wie, że źle powiedział. Tony nie może się uspokoić i wymierza kolejnych kilka precyzyjnych ciosów prosto w twarz Steve’a. W końcu po którymś ciosie z kolei, dłoń Starka zostaje złapana przez zdecydowaną rękę należącą do super żołnierza i ten powala go przytrzymując go za rękę, w taki sposób, że Tony jest unieruchomiony. Leży na plecach,  przyciśnięty przez Kapitana Amerykę. Oddycha ciężko. Chociaż jest silniejszy od niego w zbroi, Tony czuje się bez sił w tej sytuacji. Anthony osiąga swój limit i wybucha płaczem. Jarvis, na szczęście już zakończył reset zbroi oraz wyłącza dźwięk, przez co Kapitan nie słyszy jego szlochu… Całe szczęście! – Uspokój się! – Szepcze uspakajająco. Tkwią tak przez kilka długich minut nim Kapitan go puszcza i obaj wstają. Kapitan Czuje się jakby miał Bucky’ego, przy sobie, ale doskonale zdaje sobie sprawę, że tak nie jest… Obaj są źli. Obaj stracili osoby, na których im zależało! Kapitan prawie siedemdziesiąt lat temu, a Tony dzisiaj…
–          Nie jesteśmy w wojsku do cholery! – wrzeszczy Tony ze wściekłością i nienawiścią w głosie. Zaciska powieki. Łzy mu płyną na policzka. – To wszystko twoja winą! To przez ciebie! Pepper nie żyje! – Wrzeszczy, odwraca się na pięcie i odlatuje.
***
            Tony jest załamany, a fakt rozwrzeszczanej gromadki na jego cholernym „podwórku” mu w cale nie pomaga, a wręcz przeciwnie… Jest gorzej! Tony ma ochotę się komuś wyżalić, ale stwierdza, po chwili, że jest zbyt męski i mówi o tym tylko Jarvisowi, który sprowadził mu tą gromadkę na przysłowiowy łeb.
            Tak… do Tony’ego Starka przybywają Avengersi. Jest to trzy miesiące po śmierci jego ukochanej i dwanaście od ich ostatniego spotkania. Tony nie ma ochoty ich oglądać. Kapitan jednak próbuje nawiązać rozmowę, w pleść jakiś żart i w końcu wybucha między nimi awantura, po której Tony czuje się jeszcze gorzej!
–          Żołnierz od siedmiu boleści! – warczy, opadając na fotel w jego cholernym pokoju. Powoli zaczyna się uspokajać, gdyż adrenalina powoli zaczyna opadać.

…******…

1 komentarz:

  1. Hej, wiem, że pisałaś to dosyć dawno temu.. Ale chyba nic się nie stanie jeśli skomentuję xdd Więc tak, spoko, jest Steve x Tony (ten pairing jest spoko, aczkolwiek agresywny Stark mi się nie podoba, szczerze mówiąc wolę Steve x Bucky, ale to też może być ciekawe xd) Akcja rozkręca się, jest ciekawie, jest dobrze. Jedyny szczegół który mi się nie spodobał to fragment 'obrywa prosto w mordę od Starka', słowo 'mordę' możnaby było tak na prawdę zastąpić inym słowem :/ Nie chodzi mi o to, że jak jest jakieś złe bądź brzydkie słowo to mam spine, nie xd Ja po prostu bardzo szanuję postać Kapitana Ameryki, tak samo jak wszystkich żołnierzy, których na prawdę podziwiam. Ogólnie opowiadanie interesujące, muszę się przyzwyczaić do charakteru Tony'ego, bo nadal nie umiem tego zrobić xD
    Pozdrawiam, Dark Soldier.

    OdpowiedzUsuń

Kto patrzy nie błądzi..